- Będziesz się tak gapić? - zapytał zniecierpliwiony chłopak.
-Co? Nie. Ja nie... - zarumieniłam się, a on uśmiechnął się cwaniacko.
-Tak rozumiem... Podobam Ci się... - zaśmiał się.
-Wcale, że nie! - rzuciłam go poduszką, nieźle oberwał.
-To teraz Cię zabiję mała żmijo! - krzyknął i ruszył w moją stronę.
Miał kamienny wyraz twarzy, tak że przez chwilę myślałam, że naprawdę mnie zabiję.
- Nie! Zostaw mnie! Przestań! - Harry zaczął mnie gilgotać i miał z tego wielką satysfakcję. Debil.
Teraz już nie siedziałam na łóżku, bo pod wpływem łaskotek musiałam się położyć.
Chłopak siedział na brzegu mebla.
Kiedyś role się odwrócą. Uważaj Harrry!
- Przestanę jak przyznasz mi rację - tak, przyznam się, że go kocham, chociaż to nie prawda. Chyba nie prawda... Sama nie wiem... Może trochę mi się podoba... Ale tylko trochę...
-Nigdy w życiu!
- Dobrze, a więc do końca życia będę cie łaskotał - kontynuował swoją "pracę".
-Proszę przestań! Nie! Nie! Zostaw mnie! - spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.
Chyba łyknął haczyk.
-No dobrze, już dobrze, ale następnym razem ci nie daruję - wyciągnął rękę, by pomóc mi wstać. Chwyciłam ją i po chwili siedziałam koło chłopaka. Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę.
- Mogę wiedzieć jak masz na imię? - zapytał Harry.
- Nie, nie możesz - zaśmiałam się, a on zmierzył mnie swoim spojrzeniem - Rose.
Chłopak zamyślił się. Trwał w bezruchu już ponad minutę. Jego uśmiech zniknął z twarzy, brakowało mi tego. Nie mogłam już zobaczyć jego słodkich dołeczków. W jego oczach wygasł blask. Bałam się, że coś mu się stało.
Może dostał ataku jakiejś choroby?
A może coś go ugryzło?
Albo trafiłam go zbyt mocno poduszką i mam wstrząs mózgu?
Nie Rose zastanów się co mówisz!
Jesteś lekarzem i nie wiesz, że od takiego uderzenia nic mu się nie stało?
No najwyżej siniak.
Nic więcej...
Nic...
- Wszystko w porządku?- zapytałam troskliwie.
On jakby się ocknął, bo jego wzrok przeniósł się z martwego punktu gdzieś na ścianie na mnie. Ciekawe co teraz myśli?
Może mnie wyśmiewa w swoich myślach?
Może on tylko udawał, żeby zobaczyć moją reakcje?
Nie to odpada, żaden człowiek na świecie nie potrafi tak grać...
- Wszystko OK - przemówił zachrypniętym głosem.
Czy on płakał?
Myślałam raczej, że jest groźnym bandytą, a on mi tu płaczę.
No nic...
Przecież też jest człowiekiem.
Widząc go smutnego, od razu ja również posmutniałam.
Chciałam z powrotem jego uśmiech, jego dołeczki i ten nieziemski błysk w oczach.
Co?
Co?
Co?
O czym ja myślę?
Ja się w nim nie zakochałam.
On mnie w pewnym sensie "porwał". Ale mimo tego to normalny chłopak.
Poczułam potrzebę pocieszenia go.
Przytuliłam go.
Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Przez to trochę się zmieszałam...
- Nie smuć się. Proszę... - w moim głosie łatwo było wyczuć troskę.
Harry odwzajemnił uścisk. Czułam jak głęboko oddycha.
- Przepraszam - wyszeptał tak, że ledwo go słyszałam.
- Nie musisz mnie przepraszać, nie masz za co - powiedziałam z troską.
Zdziwił się, że go usłyszałam.
No co? Po prostu mam dobry słuch...
Chłopak otrząsnął się z tej melancholii i zaczął mówić:
- Pattie nie mogła nic znaleźć dla ciebie, ale ja coś mam - wyciągnął z szuflady jakieś dresy -Nie jest idealnie, ale zawsze coś - podał mi ubranie - na końcu korytarza jest łazienka.
-Tu masz ręcznik - sięgnął do niższej szuflady i wyjął puszysty materiał.
Usiadł na łóżku i spojrzał na mnie z uśmiechem, tak jakby sytuacja przed chwilą nie miała miejsca.
- Powinnaś już iść spać - powiedział takim miłym i czułym głosem.
- Jakoś nie mogę. Boję się jestem w nowym miejscu, a do tego miałam wczoraj straszny koszmar - posmutniałam, o ile wcześniej byłam wesoła.
Przypomniałam sobie o wczorajszym śnie. Łzy nabrały mi się do oczu.
- Idź, weź prysznic - otworzył mi drzwi i prawie przez nie wypchnął.
Czekał na korytarzu, dopóki nie upewnił się, że doszłam.
*OCZAMI PATTIE*
*CHWILĘ PO WYJŚCIU OD ROSE*
Jest już późno. Pójdę już spać.
Harry powiedział, że zajmie się Rose i znajdzie dla niej ubranie.
To dobrze, bo nie mam nic, co mogłaby założyć do spania.
Jutro czekają nas zakupy....
Oczywiście o ile chłopcy pozwolą...
Może wezmą pod uwagę, że to niezwykła sytuacja...
Miejmy taką Nadzieję...
Oni są tacy.. OCH... NO... TACY...
- Nie! Zostaw mnie! Przestań! - usłyszałam głos za ściany.
Przecież tam jest pokój... Siedzi tam Rose i Harry... CO ONI ROBIĄ?
Nie mówcie, że... NIE....no myślałam, że ona jest porządniejsza...
A może Harry ją do czegoś zmusza?
Nie zostawię tego tak spokojnie!!!
- Proszę przestań! Nie! Nie! Zostaw mnie! - no zaraz chyba naprawdę zainterweniuje.
Traktuję Rose już jak przyszłą przyjaciółkę i nie pozwolę, żeby ktoś ją skrzywdził...
NIKT....
NAWET HARRY...
- No dobrze, już dobrze, ale następnym razem ci nie daruję - czyli jednak nie muszę wkraczać do akcji. Ma szczęście, bo jak ja jestem wkurzona to po wszystkich...
No i teraz to nawet się śmieją... Jutro wszystko wyjaśnię...
Pogadam z Harrym, żeby więcej tego nie próbował...
Rose jest teraz trochę zagubiona i się jej nie dziwię...
Na jej miejscu też bym była...
Jednak w głębi duszy jest kochana.
Na pewno się zaprzyjaźnimy!
*OCZAMI ROSE*
*W ŁAZIENCE*
Woda spływa po mojej skórze. Nie spodziewałam się, że to może przynieść taką ulgę.
Dziś za wiele się wydarzyło. Mam dość szybkich wydarzeń i mam zamiar trochę przystopować.
Harry to bardzo miły chłopak. Jest bardzo opiekuńczy i kochany.
Kiedy z nim przebywam, odczuwam dziwne uczucie... Nie umiem go nazwać...
Wyszłam z kabiny i ubrałam się w dres. Tak ładnie pachniał. Jestem ciekawa czyj on jest. Wiem na pewno, że ta osoba musi świetnie pachnieć...
Przechodząc korytarzem bałam się, że ktoś wyskoczy i mnie porwie, ale doszłam szczęśliwie do drzwi. Otworzyłam je i aż otworzyłam usta ze zdziwienia...
______________________________________________
I jak? Pisałam go na lekcjach na różnych karteczkach...
Nie mam zbytnio czasu, ale staram się...
Jeśli ktoś będzie chciał, mogę pokazywać trochę rozdziału wcześniej na moim asku...
Proszę o komentarze,
bo one bardzo motywują, a pod ostatnim rozdziałem było tylko 2 komentarze...
- Przestanę jak przyznasz mi rację - tak, przyznam się, że go kocham, chociaż to nie prawda. Chyba nie prawda... Sama nie wiem... Może trochę mi się podoba... Ale tylko trochę...
-Nigdy w życiu!
- Dobrze, a więc do końca życia będę cie łaskotał - kontynuował swoją "pracę".
-Proszę przestań! Nie! Nie! Zostaw mnie! - spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.
Chyba łyknął haczyk.
-No dobrze, już dobrze, ale następnym razem ci nie daruję - wyciągnął rękę, by pomóc mi wstać. Chwyciłam ją i po chwili siedziałam koło chłopaka. Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę.
- Mogę wiedzieć jak masz na imię? - zapytał Harry.
- Nie, nie możesz - zaśmiałam się, a on zmierzył mnie swoim spojrzeniem - Rose.
Chłopak zamyślił się. Trwał w bezruchu już ponad minutę. Jego uśmiech zniknął z twarzy, brakowało mi tego. Nie mogłam już zobaczyć jego słodkich dołeczków. W jego oczach wygasł blask. Bałam się, że coś mu się stało.
Może dostał ataku jakiejś choroby?
A może coś go ugryzło?
Albo trafiłam go zbyt mocno poduszką i mam wstrząs mózgu?
Nie Rose zastanów się co mówisz!
Jesteś lekarzem i nie wiesz, że od takiego uderzenia nic mu się nie stało?
No najwyżej siniak.
Nic więcej...
Nic...
- Wszystko w porządku?- zapytałam troskliwie.
On jakby się ocknął, bo jego wzrok przeniósł się z martwego punktu gdzieś na ścianie na mnie. Ciekawe co teraz myśli?
Może mnie wyśmiewa w swoich myślach?
Może on tylko udawał, żeby zobaczyć moją reakcje?
Nie to odpada, żaden człowiek na świecie nie potrafi tak grać...
- Wszystko OK - przemówił zachrypniętym głosem.
Czy on płakał?
Myślałam raczej, że jest groźnym bandytą, a on mi tu płaczę.
No nic...
Przecież też jest człowiekiem.
Widząc go smutnego, od razu ja również posmutniałam.
Chciałam z powrotem jego uśmiech, jego dołeczki i ten nieziemski błysk w oczach.
Co?
Co?
Co?
O czym ja myślę?
Ja się w nim nie zakochałam.
On mnie w pewnym sensie "porwał". Ale mimo tego to normalny chłopak.
Poczułam potrzebę pocieszenia go.
Przytuliłam go.
Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Przez to trochę się zmieszałam...
- Nie smuć się. Proszę... - w moim głosie łatwo było wyczuć troskę.
Harry odwzajemnił uścisk. Czułam jak głęboko oddycha.
- Przepraszam - wyszeptał tak, że ledwo go słyszałam.
- Nie musisz mnie przepraszać, nie masz za co - powiedziałam z troską.
Zdziwił się, że go usłyszałam.
No co? Po prostu mam dobry słuch...
Chłopak otrząsnął się z tej melancholii i zaczął mówić:
- Pattie nie mogła nic znaleźć dla ciebie, ale ja coś mam - wyciągnął z szuflady jakieś dresy -Nie jest idealnie, ale zawsze coś - podał mi ubranie - na końcu korytarza jest łazienka.
-Tu masz ręcznik - sięgnął do niższej szuflady i wyjął puszysty materiał.
Usiadł na łóżku i spojrzał na mnie z uśmiechem, tak jakby sytuacja przed chwilą nie miała miejsca.
- Powinnaś już iść spać - powiedział takim miłym i czułym głosem.
- Jakoś nie mogę. Boję się jestem w nowym miejscu, a do tego miałam wczoraj straszny koszmar - posmutniałam, o ile wcześniej byłam wesoła.
Przypomniałam sobie o wczorajszym śnie. Łzy nabrały mi się do oczu.
- Idź, weź prysznic - otworzył mi drzwi i prawie przez nie wypchnął.
Czekał na korytarzu, dopóki nie upewnił się, że doszłam.
*OCZAMI PATTIE*
*CHWILĘ PO WYJŚCIU OD ROSE*
Jest już późno. Pójdę już spać.
Harry powiedział, że zajmie się Rose i znajdzie dla niej ubranie.
To dobrze, bo nie mam nic, co mogłaby założyć do spania.
Jutro czekają nas zakupy....
Oczywiście o ile chłopcy pozwolą...
Może wezmą pod uwagę, że to niezwykła sytuacja...
Miejmy taką Nadzieję...
Oni są tacy.. OCH... NO... TACY...
- Nie! Zostaw mnie! Przestań! - usłyszałam głos za ściany.
Przecież tam jest pokój... Siedzi tam Rose i Harry... CO ONI ROBIĄ?
Nie mówcie, że... NIE....no myślałam, że ona jest porządniejsza...
A może Harry ją do czegoś zmusza?
Nie zostawię tego tak spokojnie!!!
- Proszę przestań! Nie! Nie! Zostaw mnie! - no zaraz chyba naprawdę zainterweniuje.
Traktuję Rose już jak przyszłą przyjaciółkę i nie pozwolę, żeby ktoś ją skrzywdził...
NIKT....
NAWET HARRY...
- No dobrze, już dobrze, ale następnym razem ci nie daruję - czyli jednak nie muszę wkraczać do akcji. Ma szczęście, bo jak ja jestem wkurzona to po wszystkich...
No i teraz to nawet się śmieją... Jutro wszystko wyjaśnię...
Pogadam z Harrym, żeby więcej tego nie próbował...
Rose jest teraz trochę zagubiona i się jej nie dziwię...
Na jej miejscu też bym była...
Jednak w głębi duszy jest kochana.
Na pewno się zaprzyjaźnimy!
*OCZAMI ROSE*
*W ŁAZIENCE*
Woda spływa po mojej skórze. Nie spodziewałam się, że to może przynieść taką ulgę.
Dziś za wiele się wydarzyło. Mam dość szybkich wydarzeń i mam zamiar trochę przystopować.
Harry to bardzo miły chłopak. Jest bardzo opiekuńczy i kochany.
Kiedy z nim przebywam, odczuwam dziwne uczucie... Nie umiem go nazwać...
Wyszłam z kabiny i ubrałam się w dres. Tak ładnie pachniał. Jestem ciekawa czyj on jest. Wiem na pewno, że ta osoba musi świetnie pachnieć...
Przechodząc korytarzem bałam się, że ktoś wyskoczy i mnie porwie, ale doszłam szczęśliwie do drzwi. Otworzyłam je i aż otworzyłam usta ze zdziwienia...
______________________________________________
I jak? Pisałam go na lekcjach na różnych karteczkach...
Nie mam zbytnio czasu, ale staram się...
Jeśli ktoś będzie chciał, mogę pokazywać trochę rozdziału wcześniej na moim asku...
Proszę o komentarze,
bo one bardzo motywują, a pod ostatnim rozdziałem było tylko 2 komentarze...
sliczny x
OdpowiedzUsuńhop hop czekam na nexta
OdpowiedzUsuńbym zapomniała napisać ci "." więc pisze . :-* do jutra xx
/Paro
Super :))
OdpowiedzUsuńSuper czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na kolejny ;* /@likehotboy
OdpowiedzUsuń