sobota, 15 marca 2014

Część I: Rozdział 8: 1:1

Oczywiście to był Harry. 
Pół leżał, pół siedział na łóżku. 
Nie mógł już wyjść? 
Chciałam przecież dziś zasnąć, ale na pewno nie przy nim... 

Może dziś uda mi się przespać całą noc bez koszmarów? Wątpię... 

Nie wahałam się, weszłam do środka. Zachowywałam się jakby go wcale nie było. 
Poczułam wzrok na sobie. Miałam ochotę mu przywalić, ale się opanowałam. 
Chciałam rzucić ręcznik na stolik, ale niestety mi się nie udało. 
No cóż... 
Trudno...

- Podnieś to. Nie jesteś u siebie. - mówił bardzo opanowanie. Zdziwiło mnie to. 
Nie dość, że siedzi w tym pokoju i zajmuję mi łóżko, to jeszcze mną rządzi. 
Spojrzałam na niego obrażona. On to zauważył i zmarszczył brwi i odwrócił głowę.
No dobra, dobra... Podniosę to... 

Schyliłam się po ręcznik. Znowu poczułam wzrok na sobie. Lekko odchyliłam głowę, żeby spojrzeć na chłopaka. Gapił się na mnie. No teraz to oberwie. Chłopak podszedł do mnie i wziął ręcznik z moich rąk.

- Pokaże ci jak złożyć ręcznik - złożył puszysty materiał bardzo równo. Zginając w połowie ręcznik pomachał mi przed oczami. - O tak właśnie, a teraz powolutku kładziemy ręcznik na krześle o tak - powiesił go na meblu obok stolika.

Spojrzałam na niego z lodowatym spojrzeniem i odeszłam. 
On nie mógł się ruszyć. Czego chciał? Kota w butach? 
Mam mu dziękować za to, że "nauczył" mnie składać ręcznik? 
No chyba nie... 
Oczekiwał, że będę dla niego miła? To się mylił. 
Denerwuję mnie...

Sama myśl, że jeszcze nie dawno podobał mi się, przyprawiała mnie o mdłości. 
Czy ja na serio byłam taka głupia? 
Tak, tak, wiem, byłam... ale tego żałuje.

On nadal wcale się nie ruszał, więc pomyślałam, że go wmurowało. 
Ciekawe co?
 Może to przez pannę Rose Crylson? 
O tak!!
1:0 dla mnie!!! 
To może być zabawne...
Panie Harry trochę się pobawimy...
Szykuj się...
- Możesz już wyjść? Chcę spać! - udawałam oburzoną.W pewnym sensie byłam, ale to nie było takie mocne.

- Wyganiasz mnie z mojego własnego pokoju? - CO? - Chyba śnisz! - rzucił głośniej. 

Nie pomyślałam, że to może być czyjś pokój. A tym bardziej jego... 
Myślałam raczej, że... A co ja właściwie chciałam? 
Przyjechałam do obcego domu, do obcych ludzi...
 Nie byli na to przygotowani, ja nie byłam na to przygotowana... 
A ja chciałam  własny pokój... Jesteś głupia Rose...

-Przepra... - zaczęłam cichym głosem, prawie nie słyszalnym.

- Nie ma za co - chłopak przerwał mi moją wypowiedź- Jest 1:1 - uśmiechnął się.

Teraz ja stałam jak wryta. Spojrzałam pytająco na Harr'ego.
- No co? Zacznij się zastanawiać co mówisz, a co nie...

Co?
 Ile z tego słyszał? 
___________________________________________
Wiem, wiem krótko... Przepraszam...
Ostatnio miałam trudny czas:
 sprawdziany, treningi, zajęcia dodatkowe... 
Pisałam gdzie tylko się dało matma, przerwa itp...
Obiecuję następny będzie dłuższy :)
Komentujcie, PROSZĘ! :)
Kocham Was!

2 komentarze: