Nie wiedziałam, że mały domek może tak ładnie wyglądać.
Nie było tu luksusów.
Wręcz przeciwnie, ale było pięknie.
Ale od razu poczułam się jak w domu.
Najpierw zwiedziliśmy salon. Było tam przytulnie.
Kanapa, na oko na cztery osoby, jedna z takich jakie można zobaczyć w starych domach,
dwa fotele z tego samego kompletu oraz jeden ze starszych telewizorów.
Całość ozdabiał puszysty dywan.
W kuchni również nie było nowocześnie, ale za to przytulnie.
Stare szafki, szara lodówka i inne takie.
Między kuchnią a salonem stał drewniany stół. Zwiedzanie dołu zajęło nam jakieś niecałe dwadzieścia minut.
Po zwiedzaniu razem z dziewczyną usiadłyśmy w jakimś pokoju.
- Jestem Pattie. Mów do mnie Pat - uśmiechnęła się do mnie.
- Ja nazywam się Rose - po chwili dodałam jeszcze - Mów do mnie jak chcesz.
- Bo to mów jak tu się znalazłaś - podała mi gorącą herbatę i podeszłyśmy do małego stolika przy ścianie.
- Nie wiem jak zacząć - westchnęłam.
- Nie musisz mówić wszystkiego jeśli nie chcesz - uśmiechnęła się przyjaźnie.
- No wiec miałam mieszkanie, pracę, czyli wszystko co potrzebowałam - zebrałam myśli - Pracowałam w szpitalu - w tym momencie Pat spojrzała na mnie pytająco - tak w tym najgorszym w całych Stanach. Ale coż poradzić - westchnęłam i wzruszyłam ramionami, do tego doszedł jeszcze udawany uśmiech, na co obie wybuchłyśmy śmiechem.
Wiem, że jej mogę zaufać.
- Wszystko dobrze się układało. Jak pewnie się domyślasz w szpitalu nie mieliśmy pacjentów, więc to był duży "plus" - uśmiechnęłam się.
Uświadomiłam sobie, że tak naprawdę zatrzymałam się na etapie książek.
Uczyłam się na uczelni, ale teraz już nie doskonale się w swoich umiejętnościach.
O ile takie mam, nigdy się nad tym nie zastanawiałam dlaczego tak w ogóle zostałam lekarzem. Może to nie praca dla mnie...
-Aż pewnego dnia przywieźli do szpitala tego chłopaka - zatrzymałam się na chwilę.
Zdałam sobie sprawę, że tak na prawdę nie wiem o nim nic.
Nawet nie znam jego imienia, a pozwoliłam się jemu "porwać".
-To było dokładnie - oświeciło mnie - to było wczoraj. Znam go dopiero od kilku godzin, a dałam się porwać. Taki impuls Może to był strach jak myślisz?
- Myślę, że powinnaś pogadać z "tym chłopakiem".
On ci wszystko wyjaśni, ale posłuchaj mnie, nie wszyscy mogą mówić ci prawdę.
Uważaj na nich. Mieszka tu jeszcze kilka osób, więc uważaj - Pat powiedziała to bardzo poważnie.
Czułam w jej głosie, że się o mnie martwiła.
Znam Pattie od kilku minut, ale zdążyłam już zaufaj jej bezgranicznie.
Tak samo jak temu chłopakowi...
Co się ze mną dzieje?
Kiedyś ludzie "parzyli" mnie samą swoją obecnością,
a teraz ufam osobom, które nie znam dobrze.
Pat ma w sobie coś takiego, co cechuję najlepszą przyjaciółkę.
Nie wiem jak to nazwać. Po prostu jest. Dobra, opiekuńcza, przyjazna...
To tego nie opisuję...
Za oknem zaczęło się robić ciemno.
- Chcesz coś do jedzenia? - spytała Pat.
- Nie, nie trzeba... - uśmiechnęłyśmy się do siebie.
- Dobra, ale przyniosę ci coś na przebranie do spania - rzuciła przez otwarte drzwi,
ale za chwilę je zamknęła.
Zostałam sama w przytulnym pokoju. Chciałam się rozejrzeć dookoła.
Podejrzewam, że będę musiała tu na jakiś czas zostać.
Chodziłam po pokoju. Nic nie przykuwało mojej uwagi.
Pokój nie zajmował dużo. Było tu tylko kilka mebli.
Łóżko na dwie osoby, dwie małe szafki nocne, stolik i stara drewniana szafa.
Gorzej niż w moim mieszkaniu, ale za to przytulniej.
Stanęłam przy oknie i zaczęłam rozmyślać nad tym, co zdarzyło się w ciągu kilku dni.
Na początku żyłam "normalnie", no prawie, ale to nie ważne,
potem do szpitala przywieźli tego chłopaka, którego imienia nawet nie znam,
nie wiem dlaczego dałam się przekonać, żeby uciec,
a teraz jestem tu i nie wiem co mam robić...
Jedyną osobą, którą znam już lepiej jest Pattie, ale nie znam jej doskonale...
Zamyśliłam się na dłuższy czas. Robiło się coraz ciemniej.
Po ulicach nikt już nie chodził, tylko od czasu do czasu ktoś doważył się przejść w ciemnościach.
Dobra. Koniec tego. Bo w końcu nie dam rady!
Odwróciłam się od okna i chciałam usiąść na łóżku.
Jednak powstrzymałam się widząc tego chłopaka, który się uśmiechał.
Bardzo mnie przestraszył.
- Hej Ślicznooka - poklepał miejsce obok siebie, tym razem usiadłam obok niego - Jestem ci winny wyjaśnienia... Musiałem cię zabrać ze szpitala. Miałaś mnie zabić, a teraz tobie mogliby coś zrobić. Ten cały lekarz Payne to bardzo zły człowiek. Szpital to tylko jego przykrywka, tak naprawdę pracuje dla groźnego gangstera - Malika. Chciał mnie się pozbyć, bo jestem, jakby to powiedzieć w innym gangu...
Na chwilę przerwał, wziął głęboki oddech i kontynuował - W tym domu mieszka jeszcze Niall oraz Louis ze swoją dziewczyną. Oczywiście ja i Pattie też tu mieszkamy, no i od dziś ty...
Wiem, że się boisz, ale z czasem się przyzwyczaisz...
Wyciągnął ręce w moją stronę. Wahałam się przez chwilę, ale potrzebowałam wsparcia...
Przytulił mnie...
Było mi tak miło. Przy nim czuję się bezpieczna.
Nie chciałam go puścić...
- No i zapomniałem - lekko odsunął się ode mnie - Jestem Harry - uśmiechnął się szeroko.
Ma takie cudne dołeczki i jeszcze takie głębokie zielone oczy... Ahh...
Zaraz, zaraz... Co ja robię! Chyba się w nim nie...
NIE!!!
NA PEWNO NIE!!!
______________________________________________
* Wiem, że znowu za krótki... Przepraszam Cię... Wiesz, że to do Ciebie :)
* Długo nie mogłam się w sobie zebrać, ale w końcu się udało...
* Prosiłabym, żebyście pisali więcej niż "Super", "Czekam na następny" itp...
* Dziękuję, za komentarz co powinna zmienić, bardzo się cieszę, że ktoś pomaga mi się nakierować na lepszą drogę :)
* Dziękuję za każdy komentarz, za każde wyświetlenie, to bardzo mi pomaga i dzięki temu możecie dziś to czytać...
* Dziękuję Justinowi za to, że wspierał mnie swoimi piosenkami przy pisaniu... Sto lat! :D
* Chciałabym Was prosić o pomoc: Jeśli ktoś zna osobę, która lubi czytać ff, zachęcie ją do czytania mojego bloga :)
* OGŁOSZENIE: rozdziały będą pojawiały się we wtorki i piątki... koniec ferii i mniej czasu...
+ spodziewajcie się dziś albo jutro niespodzianki :)
Uświadomiłam sobie, że tak naprawdę zatrzymałam się na etapie książek.
Uczyłam się na uczelni, ale teraz już nie doskonale się w swoich umiejętnościach.
O ile takie mam, nigdy się nad tym nie zastanawiałam dlaczego tak w ogóle zostałam lekarzem. Może to nie praca dla mnie...
-Aż pewnego dnia przywieźli do szpitala tego chłopaka - zatrzymałam się na chwilę.
Zdałam sobie sprawę, że tak na prawdę nie wiem o nim nic.
Nawet nie znam jego imienia, a pozwoliłam się jemu "porwać".
-To było dokładnie - oświeciło mnie - to było wczoraj. Znam go dopiero od kilku godzin, a dałam się porwać. Taki impuls Może to był strach jak myślisz?
- Myślę, że powinnaś pogadać z "tym chłopakiem".
On ci wszystko wyjaśni, ale posłuchaj mnie, nie wszyscy mogą mówić ci prawdę.
Uważaj na nich. Mieszka tu jeszcze kilka osób, więc uważaj - Pat powiedziała to bardzo poważnie.
Czułam w jej głosie, że się o mnie martwiła.
Znam Pattie od kilku minut, ale zdążyłam już zaufaj jej bezgranicznie.
Tak samo jak temu chłopakowi...
Co się ze mną dzieje?
Kiedyś ludzie "parzyli" mnie samą swoją obecnością,
a teraz ufam osobom, które nie znam dobrze.
Pat ma w sobie coś takiego, co cechuję najlepszą przyjaciółkę.
Nie wiem jak to nazwać. Po prostu jest. Dobra, opiekuńcza, przyjazna...
To tego nie opisuję...
Za oknem zaczęło się robić ciemno.
- Chcesz coś do jedzenia? - spytała Pat.
- Nie, nie trzeba... - uśmiechnęłyśmy się do siebie.
- Dobra, ale przyniosę ci coś na przebranie do spania - rzuciła przez otwarte drzwi,
ale za chwilę je zamknęła.
Zostałam sama w przytulnym pokoju. Chciałam się rozejrzeć dookoła.
Podejrzewam, że będę musiała tu na jakiś czas zostać.
Chodziłam po pokoju. Nic nie przykuwało mojej uwagi.
Pokój nie zajmował dużo. Było tu tylko kilka mebli.
Łóżko na dwie osoby, dwie małe szafki nocne, stolik i stara drewniana szafa.
Gorzej niż w moim mieszkaniu, ale za to przytulniej.
Stanęłam przy oknie i zaczęłam rozmyślać nad tym, co zdarzyło się w ciągu kilku dni.
Na początku żyłam "normalnie", no prawie, ale to nie ważne,
potem do szpitala przywieźli tego chłopaka, którego imienia nawet nie znam,
nie wiem dlaczego dałam się przekonać, żeby uciec,
a teraz jestem tu i nie wiem co mam robić...
Jedyną osobą, którą znam już lepiej jest Pattie, ale nie znam jej doskonale...
Zamyśliłam się na dłuższy czas. Robiło się coraz ciemniej.
Po ulicach nikt już nie chodził, tylko od czasu do czasu ktoś doważył się przejść w ciemnościach.
Dobra. Koniec tego. Bo w końcu nie dam rady!
Odwróciłam się od okna i chciałam usiąść na łóżku.
Jednak powstrzymałam się widząc tego chłopaka, który się uśmiechał.
Bardzo mnie przestraszył.
- Hej Ślicznooka - poklepał miejsce obok siebie, tym razem usiadłam obok niego - Jestem ci winny wyjaśnienia... Musiałem cię zabrać ze szpitala. Miałaś mnie zabić, a teraz tobie mogliby coś zrobić. Ten cały lekarz Payne to bardzo zły człowiek. Szpital to tylko jego przykrywka, tak naprawdę pracuje dla groźnego gangstera - Malika. Chciał mnie się pozbyć, bo jestem, jakby to powiedzieć w innym gangu...
Na chwilę przerwał, wziął głęboki oddech i kontynuował - W tym domu mieszka jeszcze Niall oraz Louis ze swoją dziewczyną. Oczywiście ja i Pattie też tu mieszkamy, no i od dziś ty...
Wiem, że się boisz, ale z czasem się przyzwyczaisz...
Wyciągnął ręce w moją stronę. Wahałam się przez chwilę, ale potrzebowałam wsparcia...
Przytulił mnie...
Było mi tak miło. Przy nim czuję się bezpieczna.
Nie chciałam go puścić...
- No i zapomniałem - lekko odsunął się ode mnie - Jestem Harry - uśmiechnął się szeroko.
Ma takie cudne dołeczki i jeszcze takie głębokie zielone oczy... Ahh...
Zaraz, zaraz... Co ja robię! Chyba się w nim nie...
NIE!!!
NA PEWNO NIE!!!
______________________________________________
* Wiem, że znowu za krótki... Przepraszam Cię... Wiesz, że to do Ciebie :)
* Długo nie mogłam się w sobie zebrać, ale w końcu się udało...
* Prosiłabym, żebyście pisali więcej niż "Super", "Czekam na następny" itp...
* Dziękuję, za komentarz co powinna zmienić, bardzo się cieszę, że ktoś pomaga mi się nakierować na lepszą drogę :)
* Dziękuję za każdy komentarz, za każde wyświetlenie, to bardzo mi pomaga i dzięki temu możecie dziś to czytać...
* Dziękuję Justinowi za to, że wspierał mnie swoimi piosenkami przy pisaniu... Sto lat! :D
* Chciałabym Was prosić o pomoc: Jeśli ktoś zna osobę, która lubi czytać ff, zachęcie ją do czytania mojego bloga :)
* OGŁOSZENIE: rozdziały będą pojawiały się we wtorki i piątki... koniec ferii i mniej czasu...
+ spodziewajcie się dziś albo jutro niespodzianki :)
Uwielbiam a nawet kocham twoje ff ♥ Czekam na kolejny rozdział i niespodzianke ; 3
OdpowiedzUsuńSuper! Kocham <3 Dawaj dalej :D
OdpowiedzUsuńP.S. Zapraszam na nowy rozdział http://noangelstory.blogspot.com
Jejku genialny <3 /@likehotboy
OdpowiedzUsuń