poniedziałek, 30 czerwca 2014

Część I: Rozdział 9: Zakupy

Poczułam coś mokrego na moim policzku, ale zmęczenie przewyższyło ciekawość.
 Tak samo było przy głośnej konwersacji dwóch dostatecznie głośnych męskich głosów. 
Ostatecznie przebudziłam się około 8 rano. Leniwie rozciągnęłam ramiona, 
niestety jestem bardzo niezdarna i przez przypadek uderzyłam 
lewą ręką o osty kant szafki nocnej w moj.... zaraz, zaraz ja nie mam szafki nocnej.
 Natychmiast przeniosłam się pozycji siedzącej. Rozejrzałam się, najpierw w lewo, potem w prawo, dopiero późnej przypomniałam sobie gdzie jestem. Uciekłam z domu, chociaż jeśli mamy być szczerzy to nigdy go nie miałam i mieć nie bę...

- O słonko wstałaś - roześmiana brunetka weszła do mojego pokoju, przepraszam nie do mojego. - Jeśli już nie śpisz to zejdź na dół. Hazz zrobił nam śniadanie.

- Już, tylko się ubiorę - nie będę ukrywała, że jestem głodna jak wilk. Od wczoraj nic nie jadłam, wcześniej mi to nie przeszkadzało, ale teraz...

Spojrzałam na siebie, miałam na sobie za duże męskie dresy. Chwilkę pomyślałam i wtedy do mnie wszystko dotarło. Miałam na sobie ubranie tego chłopaka... jak mu tam? H... h... h... Harry... No tak właśnie Harry! Nie miałam co założyć. Moje ubrania ze wczoraj nie leżały tam gdzie zwykle, albo nie zwykle, bo nigdy tu nie byłam. Postanowiłam trochę poszperać. W jednej szafce znalazłam "odzież dolną" - stertę skarpetek i.... bokserek. No coś, nie mam wyboru. Zwinęłam jedną parę zielonych bokserek. W innej szafce znalazłam spodnie, wyjęłam pierwsze lepsze z obawą, że źle będą na mnie wyglądać, ale okazało się inaczej. Chłopak ma ten sam rozmiar co ja! Nie możliwe! Co co miałam teraz na sobie okazało się być czarnymi jeansami, muszę przyznać, że są całkiem dobre. Została jeszcze góra, hmmm, gdzie znajdę jakieś koszulki. 



Ene due like fake,
kobra borba esme smate,

deus deus kosmotaeus 

i morele baks

Padło na szufladę, która znajdowała się na samym dole. Otworzyłam ją i ujrzałam mnóstwo papierów. Postanowiłam przeczytać jedną.

"....... ADOPCJI"

Chciałam przeczytać więcej, ale nie zdążyłam, gdyż usłyszałam jakiś głos, pytający mnie czy długo jeszcze będę się szykować. 
Zrobię to później

Zajrzałam do szuflady wyżej i znalazłam koszulki założyłam jedną. Była cała biała i nie wyglądała na mnie już tak jak spodnie, ale nie miałam powodów do smutku. Wyszłam na korytarz nie bardzo wiedząc gdzie się udać. Nagle zobaczyłam jakiegoś chłopaka wychodzącego z pokoju nie daleko tego, w którym jeszcze przed chwilą odkryłam dziwne papiery. No dobra stop, to nie moja sprawa!
Idą za chłopakiem, który nawet mnie nie zauważył, ale pewnie to przez tą komórkę, z której nie raczył nawet na chwilę spuścić z oczu. 
Czysta miłość!
Nie popełniłam błędu, szedł również do kuchni i to był mój mały sukces.

- Hej Ślicznooka - przywitał mnie z uśmiechem lokaty chłopak, kiedy tylko byłam w zasięgu jego wzroku.

-Hej - odpowiedziałam cicho, a chłopak od razu  pojawił się obok mnie i wskazał mi gdzie mam usiąść. Jak na prawdziwego dżentelmena przystało odsunął mi krzesło, żebym mogła usiąść. Skinęłam mu głową w podzięce.

- O! Hej! - odezwała się brunetka.
- Hej!
- Dla mnie też się coś znajdzie? - zażartował chłopak w blond włosach, ten za którym tu doszłam.

- Oczywiście, przygotowałem dla nas wszystkich!

- A kim jest ta "ślicznooka". Jestem Niall, a ty?

- Rose - uśmiechnęłam się sztucznie. 

- Umm, ciekawie - spojrzał się na Harry'ego z dziwnym spojrzeniem, a on przytaknął - może trochę o sobie opowiesz, hm, co?

- Może później, najpierw daj Rose zjeść, a potem mam zamiar udać się z Rose na zakupy, wiec może przy kolacji, co?

- Musicie? Hmmm, no dobra, ale nie pochwalam tego pomysłu, chociaż hmmm przydało by jej się kilka porządnych ubrań - dzięki.

- A więc smacznego, jedzcie i nie gadajcie! - Harry postawił na stole wielką tace ze stosem kanapek.

Aż na sam ich widok zgłodniałam jeszcze bardziej.
Smaczne!

_________________________
Przepraszam, że dopiero teraz rozdział...
Nie wiem kiedy dokładnie będzie kolejny rozdział, więc jeśli chcecie wiedzieć to dajcie mi swoje tt, a poinformuje was od razu... Postaram się jutro dodać, ale nie obiecuję...

I przepraszam, ale posty mi trochę powędrowały i zrobił się bałagan, a nie mogę tego zmienić :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz